Ujeżdżenie przyjazne koniowi

Już po raz drugi Pani Małgosia zawitała w okolice Warszawy, aby pomagać nam „przyjaźnie” ujeżdżać nasze konie. Tym razem miejscem spotkania była nowo otwarta stajnia w Wilczej Górze – niewielkiej podwarszawskiej miejscowości. Zaprezentowało się 6 par o bardzo zróżnicowanym poziomie zaawansowania i różnych problemach jeździeckich, np.: – kontakt i ustawienie konia na poziomie 10-letniego jeźdźca na kucu i zaawansowanej w pracy klaczy z „kłopotliwym” pyskiem, – jak pracować nad poszerzeniem wykroku w kłusie u spieszącego konia – poprawa ekspresji chodów zebranych – chody boczne i jak je prawidłowo wykonywać – jak poradzić sobie z nie najlepiej zbudowaną szyją.

Na każdy z tych kłopotów pani Małgosia znalazła jakieś rozwiązanie i wszyscy jeźdźcy po 3 dniach treningu zdecydowanie oznajmili, że czują bardzo dużą poprawę i już wiedzą, w jakim kierunku należy dalej pracować, aby robić postępy. Również licznie zgromadzona publiczność z uznaniem patrzyła na zmiany zachodzące w prezentowanych parach, a prowadząca chętnie i wyczerpująco tłumaczyła widzom zawiłości sztuki jeździeckiej. W myśl zasady „ujeżdżenie jest proste” wracaliśmy do podstaw i – na bazie klasycznego dosiadu i czytelnych pomocy przy aktywnej jeździe w przód – łatwo wychodziły zadane ciągi, lotne czy piruety. Na koniec pani Małgosia, cytując swojego dobrego ducha Wojtka Mickunasa, że jazda konna jest „nie dla idiotów”, namawiała, aby wszelkie problemy pojawiające się w treningu rozwiązywać z myślą o zgodzie z anatomią i naturalnymi zachowaniami tych pięknych zwierząt i jednocześnie pamiętając, że proces ujeżdżenia ma jedynie poprawić naturalne zdolności i predyspozycje naszego rumaka, czyniąc z niego zadowolonego ze współpracy wierzchowca, a nie przemęczonego sportowca.
Erika

Podobne wpisy