„Przejechany przez rękę”

Czy wiecie jakie to uczucie? Według mnie można opisać je tylko jednym słowem – wspaniałe. Zanim ono nastąpi, koń się szarpie, ciągnie mnie, raz jest, a raz go nie ma w ręku. Po nim czuję lekkość i plastyczność w każdym moim ruchu dłonią. Oczywiście nie od razu i nie zawsze w pełni. Jednak u każdego, z kim pracowałam, moment, gdy udało mu się przejechać konia przez rękę był momentem, w którym na jego twarzy pojawiał się szeroki uśmiech.

Ale spróbujmy dojść do tego, w jaki sposób możemy to zrobić.
Na wstępie zaznaczę, że u niektórych koni droga jest krótka i bezbolesna, u innych nieco dłuższa i bardziej wyboista, a u jeszcze innych jest to olbrzymia przeprawa trwająca cały proces szkoleniowy.Warto też zaznaczyć, że zależnie od naszego wyczuciem i szybkości działania koń przyjmie nasze pomoce lub je odrzuci, a jego reakcje mogą być skrajnie różne.

Zacznę od końca, czyli od stój. Jestem przekonana, że ktoś szybko zawoła – jeździ się od przodu do tyłu, a ja piszę o odwrotnym kierunku. Jednak łatwiej pokazać koniowi powolutku, jakiej reakcji oczekujemy, gdy zadziałamy ręką w łącząc ją z działaniem łydki. Równo nabieramy obie wodze ( NIE MAJZŁUJEMY – TO WAŻNE!!!) i powoli dociskamy łydki. Nie chodzi nam o stały nacisk na bok konia, bardziej o kilka dociśnięć, bez niepotrzebnego trzęsienia stopą, lub co gorsza – kopania. I czekamy. Na co? Na moment, w którym koń puści w potylicy – aż taki zawias między uszami rozluźni się i wtedy – NATYCHMIAST (to bardzo ważne) poluźniamy wodze, klepiemy, cukier itd. Chodzi nam o to, by zwierzak zrozumiał, że jednoczesne zamknięcie obu wodzy i zamknięcie obu łydek ma spowodować opuszczenie głowy (puszczenie w potylicy), a nie wojowanie i kontrowanie ręki.

Dlatego tak bardzo ważne jest odpuszczenie wodzy i wyraźne nagrodzenie konia. Potem ćwiczenie powtarzamy 1…2…3…100 razy. Im szybciej koń puszcza w potylicy ,tym lepiej. Następnie w tej lekkości próbujemy ruszyć. Choć krok… dwa – ale trzeba bacznie uważać , aby koń nie wszedł zbyt mocno ponownie na naszą rękę. To my mu proponujemy kontakt, a nie on nam. To my decydujemy, z jaką siłą rąk z nim rozmawiamy.
Gdy mamy już taki miły stęp, możemy spróbować w kłusie, galopie i przy przejściach. Ale zaznaczam, że może to potrwać tygodnie, nawet miesiące. Należy pilnować lekkości konia na każdej jeździe – najpierw starać się ją znaleźć, by potem ją jak najdłużej utrzymywać.

Kończąc ten trudny temat pragnę przekazać jeszcze dwie wskazówki:
1. Szczególnie pierwsze próby trzeba wykonywać z dużym wyczuciem – młody lub/i nerwowy koń może zareagować ucieczką do góry, wspinaniem się, cofaniem. To narowy trudne do skorygowania i niebezpieczne, więc należy tylko starać się, by nie weszły koniowi w nawyk. Wierzchowiec trzymany na dwóch wodzach może poczuć się klaustrofobicznie i stąd biorą się jego gwałtowne reakcje.
2. Zacytuję stare powiedzenie jeździeckie: „ Ręka jeźdźca powinna być czasem twarda jak stal a czasem miękka i subtelna jak jedwab”.

KOMENTARZE:

– świetnie to ujęłaś!!!!
autor: agnieszka, 2010-11-03 14:48:32

– naprawde świetnie
autor: Ela, 2010-12-29 22:23:15

– super!!!!!! Dzięki
autor: Maja, 2011-01-05 11:44:50

– Bardzo dobry tekst. Mam jednak pytanie. Co zrobić gdy podczas wykonywania tego ćwiczenia na poziomie „stój” zaczyna się cofać? Jak zareagować na to jego cofanie? Odpuścić i zacząć jeszcze raz czy nie pozwolić się cofnąć? Jeśli tak to jakimi metodami?
autor: Wiola, 2011-08-02 23:34:46

Podobne wpisy

  • Szacunek dla zewnętrznej wodzy

    Od jakiegoś czasu miałam kłopot z moim koniem – przy zakręcie w prawo zdecydowanie nie respektował mojej zew. czyli lewej ręki. Miałam wrażenie, że„wypływa„ spod mojej kontroli na zewnątrz. Problem pojawiał się właściwie każdego dnia i prócz chwilowych korekt polegających na odcinkach jazdy z zewnętrznym ustawieniem (wygięciem) aby nie dopuszczać do kładzenia się na zewnętrzną…

  • GiGi, czyli Presto

    Na kurs instruktorów pojechały ze mną 3 konie. Na pierwszy trening, chcąc pokazać się z jak najlepszej strony, bez chwili wahania wybrałam GiGiego. Jaka była uciecha moich współkursantów, gdy jeszcze nie zdążyłam odjechać 10 metrów od stajni, jak już rozcierałam bolące miejsca po upadku na przedstajenny asfalt. GiGi częstował mnie ziemią regularnie i w najmniej…

  • Ujeżdżenie przyjazne koniowi

    Już po raz drugi Pani Małgosia zawitała w okolice Warszawy, aby pomagać nam „przyjaźnie” ujeżdżać nasze konie. Tym razem miejscem spotkania była nowo otwarta stajnia w Wilczej Górze – niewielkiej podwarszawskiej miejscowości. Zaprezentowało się 6 par o bardzo zróżnicowanym poziomie zaawansowania i różnych problemach jeździeckich, np.: – kontakt i ustawienie konia na poziomie 10-letniego jeźdźca…

  • Podróże kształcą

    Dobrze jeździć to wciąż się szkolić , a jeździectwo zmienia się z miesiąca na miesiąc – to zdanie usłyszałam do Penny Zavitz Rockx na międzynarodowym spotkaniu jeźdźców, trenerów i sędziów IDTC. Ona mówiła w kontekście niezwykłych możliwości Totilasa i jego przejazdów. Moja codzienność jest daleka od tego wielkiego sportu, jednak taki sam wniosek sam nasunął…

  • Zadziałać dosiadem

    Wielokrotnie słyszałam towarzysząc prowadzonym treningom – „nie ciągnij! Zadziałaj dosiadem!!!” Ale bardzo rzadko widziałam, aby ten do którego ten zwrot był kierowany, wiedział, co z nim zrobić. Hasło praca dosiadem jest używane w wielu sytuacjach, ale jestem przekonana, że dla wielu adeptów sztuki jeździeckiej jest ono jeszcze bardziej tajemniczym określeniem niż półparada. Bo też hasło…

  • Lista na zawody

    A teraz coś bardzo praktycznego. Ilu z Was wybierając się na trzydniowe zawody ogólnopolskie stojąc nad swoi (i konia) bagażem doszło do wniosku, że na miesiąc na Antarktydę bierze się mniej rzeczy? JA-WIELOKROTNIE! I gdy za każdym razem próbując przypomnieć sobie – co zapomniałam – obiecywałam sobie że zrobię listę rzeczy na zawody. Pomyślałam, że…